Z pamiętnika ŚDM

 

Czwartek

Światowe Dni Młodzieży rozpoczęły się na dobre. Młodzi z całego świata już od poniedziałku są w Krakowie. Wczoraj dołączył do nich również Ojciec Święty Franciszek. Ja sama siedzę jeszcze w domu, a do Krakowa wyjeżdżam dziś w nocy. Po wielu zawirowaniach – przecież jeszcze kilka miesięcy temu byłam przekonana, że na pewno nie pojadę – dopakowuję dziś do plecaka ostatnie przydatne rzeczy.

***

Wczoraj również młodzież z naszego dekanatu, która wybiera się na ŚDM, gromadziła się w kościele parafialnym w Bądkowie na Mszy św. z nabożeństwem rozesłania. Ksiądz Antoni Tabak – proboszcz parafii pw. Św. Mateusza w Bądkowie życzył nam, abyśmy „stali się iskrą, która po powrocie zapali wszystkich niebędących w Krakowie ku Chrystusowi” oraz abyśmy zawsze byli radośni bo radość jest tym, co wyróżnia chrześcijan – szczególnie młodych i szczerze zakochanych w Bogu.

***

Czego spodziewam się po tym spotkaniu? Chyba ciężko mówić tu o spodziewaniu się czegokolwiek. Na pewno będzie to niezwykłe spotkanie przede wszystkim z Chrystusem, ale i z Jego Kościołem z całego świata. To okazja do poznania siebie nawzajem, wymienienia doświadczeń i dzielenia się radością płynącą ze szczerej wiary. Cały wyjazd i wszystkich uczestników zawierzaliśmy wczoraj Matce Bożej. Wierzę, że Ona zadba, aby owoce tego spotkania były jak najlepsze. Sama wiem, że to, co w Jej ręce oddane przynosi efekty przewyższające jakiekolwiek oczekiwania.

***

Tymczasem… idę jeszcze dopakować kilka drobiazgów. :-)


Piątek

Wyjechaliśmy wczoraj o godzinie 2300. I jechaliśmy całą noc. Około godziny 530 dotarliśmy do Więcławic – wioski oddalonej od Krakowa o mniej więcej 15 km – gdzie mieliśmy Mszę św. i śniadanie. Mnóstwo ludzi już tam było: pielgrzymi, wolontariusze, służba medyczna, harcerze… Przy śniadaniu było mnóstwo okazji, by poznać nie tylko naszą grupę, ale i innych, którzy przybyli z wielu stron naszego kraju i całego świata. To niesamowite świadectwo wiary. Ci wszyscy ludzie przybyli tu, aby spotkać Chrystusa w Kościele. To już dało się wyczuć w tamtejszej świątyni – Msza święta trwała cały czas: ledwo jedna grupa wyszła z kościoła, przychodziła nowa, by również oddać chwałę Panu Bogu. I choć czasem się zdarza, że chodzimy do kościoła, bo „trzeba” lub „wypada” – tam było zupełnie inaczej. Niesamowita atmosfera! Słowami nie da się chyba tego wyrazić…

***

Po śniadaniu znów wsiedliśmy w autobus i ruszyliśmy do Krakowa. Byliśmy m. in. na ul. Franciszkańskiej w momencie przybycia Ojca Świętego. Choć samego papieża nie udało nam się zobaczyć, to na mnie osobiście wielkie wrażenie zrobiła ilość młodych ludzi z całego świata, którzy na ulicach Krakowa otwarcie i z wielką radością dzielili się swoją wiarą poprzez śpiew, okrzyki. Przed Drogą Krzyżową mieliśmy trochę wolnego czasu w mieście. Rozeszliśmy się obserwując te wszystkie grupy z całej kuli ziemskiej. Nie mogłam uwierzyć do końca w to, co widziałam. A jednak oczy mnie chyba nie mylą? W głowie miałam tylko jedną myśl: To niesamowite! Tyle tysięcy młodych ludzi i WSZYSCY należą do Chrystusa. To świadectwo wiary dodało mi odwagi. Wspaniale zobaczyć na własne oczy, że na całym świecie jest tyle osób oddanych Bogu. I wcale nie są to tylko siostry zakonne, kapłani, czy zakonnicy (choć tych nie było mało, jednak młodych świeckich było wieeeeele więcej).

***

Droga krzyżowa na Błoniach to wielkie błogosławieństwo. Przeżywaliśmy ją, ucząc się uczynków miłosierdzia, gdyż każdej stacji towarzyszył jeden z nich. Dla mnie osobiście było to o tyle niezwykłe, że stacjom, które bardzo dobrze znam, przypisano fragmenty Ewangelii i Pisma Świętego na pozór nie związane. I tak, gdy Jezus bierze krzyż na swoje ramiona, rozważanie kieruje nas na potrzebę realnej pomocy tym, co mamy. Przecież Jezus mówi: Wy dajcie im jeść! I pyta: Ile macie chlebów? Pyta nie o to, czego nie mamy, lecz o to, co mamy! I czy potrafimy się podzielić tym, co mamy: pięcioma chlebami i dwiema rybami… Nie pyta, czy to wystarczy dla tak wielu – pyta, czy się tym podzielimy! To połączenie pozwoliło mi spojrzeć na wędrówkę Jezusa na Golgotę nieco inaczej i odnaleźć w życiu tu i teraz to, co wydarzyło się ponad 2000 lat temu, ale dzieje się również dziś. Codziennie.

Rozważania Drogi Krzyżowej więcej >>>

***

Wiele radości sprawiło mi spotkanie z siostrami, które znam z Włocławka. To taka fajna niespodzianka, że trafiły akurat do tego samego sektora, co my.

***

Po zakończonym nabożeństwie znów wracamy autobusem do Więcławic, aby udać się na nocleg. Mamy nocować u rodzin. Bardzo fajnie będzie wypocząć – dzień był przecież strasznie męczący. Sama już padam, ale jestem mega szczęśliwa i czekam na jutro.


Sobota

Dzień zaczął się śniadaniem u rodzin, u których nocowaliśmy (bardzo wiele gościnności, życzliwości dla przecież obcych ludzi) oczywiście Mszą św. sprawowaną w kościele więcławickim. W tym spotkaniu z Panem Jezusem towarzyszyła nam grupa Clarnet Gospel z Wybrzeża Kości Słoniowej. To grupa ewangelizacyjna Misjonarzy Klaretynów. Cieszę się bardzo, że mogliśmy wspólnie uwielbiać Pana Boga za to spotkanie. Również po Mszy św. naszej radości nie było końca, więc przed kościołem śpiewaliśmy wspólnie między innymi hymn Światowych Dni Młodzieży.

***

I znów do Krakowa… tym razem naszym celem stało się sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Choć samym początku pielgrzymki nie było tej wizyty w planie, jednak s. Faustyna widocznie chciała nas tam zobaczyć. W łagiewnickiej świątyni prosiliśmy o łaski potrzebne nam i naszym bliskim, jak również tym, którzy przybyli na ŚDM i tym, którzy być tam nie mogli. Potem ruszyliśmy na Campus Misericordiae, by czuwać z Ojcem Świętym. Pomimo zmęczenia wędrówką (dojście na Campus to jakieś 6 km pieszo) entuzjazm nie osłabł, a radość ze spotkania z rówieśnikami i papieżem odczuwalna była cały czas (szczególnie w śpiewach Portugalczyków :-) ). W czasie czuwania wysłuchaliśmy świadectw naszych kolegów i koleżanek, jak również słów Ojca Świętego, który do tych świadectw się odniósł. Mnie osobiście bardzo poruszyły słowa: kochani młodzi, nie przyszliśmy na świat, aby "wegetować", (…) przyszliśmy z innego powodu, aby zostawić ślad. Przecież jeżeli chcemy, aby na świecie było dobrze, to nie możemy tylko o tym mówić lub narzekać, że jest źle – trzeba działać, by zmienić rzeczywistość: na początek w swoim środowisku. I to jest nasza misja.

Przemówienie Ojca Świętego na czuwaniu w Brzegach więcej >>>

***

Po zakończeniu modlitwy z udziałem Ojca Świętego zajęliśmy się bliższym poznawaniem naszych sąsiadów. Grupy z Hiszpanii, Argentyny, Korei, Włoch… po angielsku można dogadać się z każdym. Uczymy się hymnu ŚDM w przeróżnych językach, jak i nasi nowi znajomi śpiewają go po polsku. A idzie im to znakomicie! To szczególne uczucie, gdy śpiewa się tę samą pieśń jednocześnie, lecz każdy w swoim języku. Wiele razy mi się to tu zdarzyło, gdy zaczynając nucić z koleżanką „Błogosławieni miłosierni…”, odkrywałyśmy, że zaraz przyłączają się do nas pielgrzymi z zagranicy, śpiewając w swoim ojczystym języku. It’s amazing!

***

Noc pod gwiazdami jest też okazją do wielu przemyśleń…


Niedziela

To już koniec Światowych Dni Młodzieży w Polsce. Mszą św. Posłania papież Franciszek rozesłał nas na wszystkie najdalsze zakątki globu. Polecił głosić Miłosierdzie Boże wszędzie, gdzie tylko żyjemy. Moglibyśmy powiedzieć, że Światowy Dzień Młodzieży, rozpoczyna się dziś i trwać będzie jutro, w domu, bo od teraz to tam Jezus chce ciebie spotykać. Pan nie chce zostać tylko w tym pięknym mieście albo w miłych wspomnieniach, ale chce przyjść do twego domu, być obecnym w twoim codziennym życiu: w nauce, studiach i pierwszych latach pracy, przyjaźniach i uczuciach, planach i marzeniach. W homilii mówił nam, jakie przeszkody musiał pokonać Zacheusz, by spotkać się z Jezusem i o tym, jak bardzo Bóg wyprzedza wszystkie nasze pragnienia dzięki swojemu Miłosierdziu…

Homilia papieża Franciszka wygłoszona podczas Mszy Posłania więcej >>>

***

To był dzień rozstania, ale rozstania w radości, którą czerpaliśmy ze wspólnego spotkania z Chrystusem i Jego Kościołem. Największe szczęście panowało chyba wśród mieszkańców Panamy – tak się składa, że byli również w naszym sektorze, mogliśmy więc obserwować to „na żywo”. :-)

***

Pomimo niełatwego powrotu w deszczu i zmęczenia fizycznego, w drodze do domu śpiewaliśmy, co się dało. Nasze dziękczynienie nie miało końca…


Poniedziałek

… i trwa nadal. I szczerze? To wszystko w bardzo, bardzo wielkim skrócie. Gdyż żadne słowa nie oddadzą tego, co dzieje się w moim sercu. Mogłabym napisać książkę o tym, co wydarzyło się przez te kilka dni. Jednak… nie o to przecież chodzi. Dziś nie trzeba słów, ale czynów. To przesłanie trzeba nieść – Pan Bóg jest miłosierny i niesamowity. Ten wyjazd umocnił moją wiarę. Spotkałam Boga w osobach z całego świata, doświadczyłam realnie żywego Kościoła. Nie było miedzy nami żadnej bariery: nawet inny język, który dla mnie stanowi zawsze wielki problem (nie jestem super uczennicą jeśli chodzi o języki obce, wręcz przeciwnie) nie przeszkodził w dogadaniu się z kimkolwiek. Dziękuję Panu Bogu za tę łaskę, dziękuję księdzu proboszczowi, bez którego na pewno nie udałoby mi się pojechać, dziękuję organizatorom i dziękuję wszystkim spotkanym osobom…

***

Chwała Panu za wszystko!

uczestniczka Światowych Dni Młodzieży; Kraków 2016